Rzadko kiedy zdarza mi się sięgać po książki z gatunku romansów. Nie jest to mój klimat po prostu, nie potrafię odnaleźć się w tego typu lekturach. Jednak jak wiadomo nie od dziś, każda reguła ma swoje wyjątki. Dla mnie od dawna takim wyjątkiem jest twórczość Agnieszki Lingas – Łoniewskiej. Po jej książki zawsze sięgam w ciemno. Tak też było kilka dni temu, kiedy w moje ręce trafiła jej najnowsza książka pt. “Obiad z Bondem”, na którą czekałam już od jakiegoś czasu, ponieważ miałam także możliwość czytania poprzedniego tomu tej serii
“Obiad z Bondem” to opowieść o dwojgu ludzi, którzy w życiu przeszli już naprawdę wiele. Mają za sobą swoją historię, która nie jest wcale jednoznaczna i lekka. Pierwszą z postaci jest Eliza, którą możemy kojarzyć z poprzedniego tomu tej serii, gdzie była ona przyjaciółką głównej bohaterki. Jeśli jednak nie czytaliście “Kolacji z Tiffanym” to żaden problem, gdyż i tak uda się Wam odnaleźć w fabule, która nie jest jakoś bardzo zawiła. Eliza pewnego dnia zostaje sama w swoim przedwojennym mieszkaniu